Home » Najnowsza edycja » Elektroniczny układ nerwowy
Najnowsza edycja

Elektroniczny układ nerwowy

Kevin-Ashton-2
Kevin-Ashton-2

Kevin Ashton

Twórca koncepcji Internetu Rzeczy

Korzystanie z nowych technologii i gromadzenie informacji w sposób systemowy przyczynia się nie tylko do dalszego rozwoju, ale także może zapobiegać wielu problemom. O potencjale i przyszłości Internetu Rzeczy rozmawiamy z Kevinem Ashtonem, twórcą tego pojęcia.

Jak wyjaśniłby Pan koncepcję Internetu Rzeczy osobom, które słyszą o nim po raz pierwszy?

To komputery automatycznie gromadzące swoje własne dane. W XX wieku komputery za pośrednictwem klawiatury uzyskiwały wszystkie dane od ludzi. Następnie w naszej dyspozycji i zasięgu znalazł się internet, który wywołał nieoczekiwany skutek. W rzeczywistości pomaga on komputerom w gromadzeniu swoich własnych danych. Jakakolwiek rzecz, która przechwytuje dane, jest czujnikiem, a ten jest dalece bardziej przydatny, jeśli stanowi część sieci. Wtedy możliwe jest wspólne wykorzystywanie i porównywanie danych z różnych źródeł, co pozwala budować spójny i wysoce zbieżny z rzeczywistością obraz tego, co dzieje się na świecie. Przykładem jest tu system nerwowy człowieka. Posiadamy wiele zmysłów rozlokowanych w całym naszym ciele – nie tylko wzrok czy słuch, ale także dotyk i wszystko to, co odczuwamy za pomocą skóry – one wszystkie łączą się z naszym mózgiem, który przetwarza informacje pochodzące z nich wszystkich, aby zrozumieć, co dzieje się wokół nas. Gdyby nasze oczy i uszy nie były częścią tej samej sieci, byłyby o wiele mniej użyteczne. Internet Rzeczy używa internetu, aby przechwytywać dane na temat rzeczywistego świata i nadaje mu wartość – to elektroniczny system nerwowy świata.

W jaki sposób Internet Rzeczy wpłynie na zmianę jakości życia? Czy ma on same dobre strony, czy istnieją też jakieś zagrożenia?

To trudne pytanie, bo skutki, jakie niosą z sobą nowe technologie, mogą być całkiem niespodziewane. Z uwagi na to, że Internet Rzeczy koncentruje się na „rzeczach” – tj. przedmiotach fizycznych – możliwe jest, że przyczyni się do większej wydajności użytkowania zasobów naturalnych, co ma bardzo istotne znaczenie. Ludzka populacja rozrasta się w szybkim tempie i do tego w kilku wymiarach. Po pierwsze, na świecie jest więcej ludzi niż kiedykolwiek wcześniej. Po drugie, każdy żyje dłużej – prawie o dwa razy niż sto lat temu. Po trzecie, jakość życia jest dużo wyższa niż w przypadku poprzednich pokoleń. Zachowanie wzrostu na tym poziomie we wszystkich tych obszarach wymaga bardziej wydajnego wykorzystania zasobów, który bierze się z bardziej świadomego gospodarowania, a wiedza na ten temat może pochodzić z Internetu Rzeczy. Takie przykłady można mnożyć.

Rozwój technologiczny trwa nieprzerwanie, zatem gdzie widziałby Pan koniec Internetu Rzeczy? Dokąd nas doprowadzi?

Internet Rzeczy to projekt na resztę XXI wieku i nie będzie kompletny w jakimkolwiek bliskim terminie. Zawsze będziemy chcieli gromadzić informacje o otaczającym świecie, więc nie sądzę, by miał jakiś „koniec”. To jest potencjał, z którego będziemy zawsze korzystać. A dokąd nas doprowadzi? Myślę, że jest to jeden z zestawów technologii, które zwiększą średnią długość życia o dodatkowe 100 lat, przyczynią się do zatrzymania zmian klimatycznych, sprawią, że staniemy się zdrowsi oraz że staniemy się bardziej świadomymi konsumentami zasobów. Wszystkie te kwestie są zasadnicze i pozytywne.

Co sądzi Pan o tych zatrważających przepowiedniach na temat świata, który będzie tworzony przez sztuczną inteligencję, i w którym roboty zastąpią ludzi? Czy będzie istnieć rynek pracy?

Szczerze mówiąc, to kompletne bzdury. Nie są też wcale nowe; ludzie opowiadają przerażające historie o maszynach posiadających „ludzkie” zdolności co najmniej od czasów biblijnych. Istnieje co najmniej pół tuzina rzeczy o zasadniczym znaczeniu, które ludzie potrafią robić, a co do których mamy nikłe pojęcie, jeśli chodzi o ich powielanie przy zastosowaniu naszej technologii. Obecnie maszyny nie potrafią np. same wyznaczać sobie celów, rozpoznawać problemów do rozwiązania ani nie mają samoświadomości. Może się wydawać, że wykonują niektóre z tych rzeczy, ale tak naprawdę ich nie robią. Zawsze będą istnieć miejsca pracy, mimo że koncepcja „pracy” już ulega zmianie, i dzięki Bogu. Nie chodzi o to, że ludzie nie będą już wykonywać prac fizycznych, mechanicznych albo rzadko je wykonywać. Istnieje zapotrzebowanie na takie osoby, które potrafią robić rzeczy właściwe tylko ludziom, a to wymaga wykształcenia, wzmocnienia roli pracowników i traktowania ludzi po ludzku. A zatem nie tylko rynek pracy będzie istniał, ale będzie cechował się dużo wyższą jakością.

Ludzie popełniają błędy. A co z Internetem Rzeczy? Jaki wpływ ma zawodność technologii na proces jej rozwoju oraz na przyszłość Internetu Rzeczy?

To ciekawe pytanie. W końcu technologia to ludzie. W każdym narzędziu zawarte są założenia i ograniczenia jego twórcy. Każde jest zawodne, szczególnie jeśli używane jest w sposób niezamierzony czy nieoczekiwany – cała technologia jest niedoskonała. I to jest w porządku – o ile przydatność danego narzędzia przeważa nad jego niedoskonałościami, wtedy ma ono wartość. W takim przypadku naszym jedynym zadaniem jest wciąż je udoskonalać.


Artykuł pochodzi z najnowszej edycji Kompendium CSR.

Next article